Leczenie żylaków to leczenie przede wszystkim zabiegowe. Niewydolne, poszerzone żyły zamyka się lekami, wyjmuje poprzez cięcie, niszczy laserem, przyżega falami radiowymi, czy pali parą wodną.
Czy to boli? To lęk przed bólem jest często najsilniejszy u pacjentów i paraliżująco wpływający na decyzję o podjęciu leczenia.
Różne ośrodki, kierując się swoim doświadczeniem, proponuje różne techniki i różne znieczulenia. My zawsze rekomendujemy tam, gdzie potrzebne jest znieczulenie, znieczulenie miejscowe. Zabiegi na naczyniach krwionośnych są obarczone ryzykiem zakrzepicy, dlatego takie zabiegi pozwalają pacjentowi wrócić od razu po zabiegu do codziennych czynności, a ruch to najlepsza profilaktyka przeciwzakrzepowa.
A oto przegląd zabiegów najczęściej wykonywanych u nas:
- kompresyjna skleroterapia – najczęściej na świecie zabieg wykonywany flebologiczny – nie wymaga w ogóle znieczulenia, przy niektórych odmianach skleroterapii, dla zwiększenia skuteczności zamykania dużych żył stosuje się tumescencję, bardziej dla efektu zwężenia światła żyły niż znieczulenia
- laser przezskórny – do zamykania najdrobniejszych zmian naczyniowych oraz przebarwień pozabiegowych – nie wymaga znieczulenia
- laser endowaskularny – zabieg popularnie nazywany laserowym usuwaniem żylaków – nie wymaga znieczulenia innego niż tumescencyjne, którego zadaniem jest odsunięcie żyły od innych tkanek i minimalizację oparzeń i działań niepożądanych,
- miniflebektomia – zabieg nazywany też żartobliwie „szydełkowaniem” – wymaga wyłącznie znieczulenia miejscowego, jak u stomatologa
- operacja żylaków – tutaj najczęściej ośrodki stosują znieczulenie ogólne lub „w kręgosłup”, my wykonujemy je w znieczuleniu miejscowych, pacjent pozostaje u nas tylko 2 godziny po zabiegu, bo też można i tutaj ograniczyć ryzyko zakrzepicy.
